czwartek, 16 lutego 2012

Rozdział 20 EPILOG


Czułam jak płatki śniegu opadają na moją twarz zostawiając na niej mokre ślady. Spojrzałam przed siebie i uśmiechnęłam się lekko. Cmentarz St.George w północnej Anglii wyglądał niewiarygodnie pięknie. Otworzyłam zaśnieżoną bramę i weszłam do środka zmierzając do wyznaczonej alejki. Stanęłam nad marmurowym grobem i położyłam na nim delikatnie kilka czerwonych tulipanów.
-To już 3 lata - szepnęłam mając nadzieję, że Harry wszystko usłyszy.
Usiadłam na ławce znajdującej się tuż obok i przeczesałam mokre od śniegu włosy. Zamknęłam oczy przypominając sobie wszystkie spędzone z nim momenty, wypadek który sprawił ze moje życie zmieniło się nieodwracalnie, jego uśmiech który zawsze sprawiał że byłam szczęśliwa, jego kasztanowe oczy, delikatne dłonie, umięśnione ramiona, gęste włosy. Nie potrafiłam zrozumieć czemu mnie zostawił, czemu tamten wypadek sprawił że straciłam go na zawsze.
-Jak Ci tam jest? - spytałam wpatrując się w zdjęcie postawione na grobie - lepiej niż z nami? Tęsknisz za mną? Bo ja tęsknię za Tobą bardzo Harry... ciekawe co byś mi kupił na urodziny - zaśmiałam się - w końcu to nie byle jakie urodziny. Od Louisa dostałam album... większość to Twoje zdjęcia, cieszę się, że Louis jest przy mnie, daje mi tyle siły... opiekuje się mną jak najlepiej umie. Otarłam łzę spływającą po moim policzku i uśmiechnęłam się lekko - Edward rośnie jak na drożdżach, to taki uroczy chłopiec... wiadomo po kim ma imię. Szkoda że nie możesz go zobaczyć... na pewno byście się dogadali.
- Lou  jest wspaniałym przyjacielem - powiedziałam mrużąc oczy - ale nie musisz mi zazdrościć - zaśmiałam się - on o Tobie nigdy nie zapomni, jestem tego pewna.
Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Odwróciłam gwałtownie głowę widząc Louisa stojącego tuż obok mnie. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i zrobiłam miejsce obok mnie.
Podziwiałam go, że ze wszystkim sobie poradził, i choć widziałam jak brakowało mu Harrego to nie chciał abym widziała żal w jego sercu. Pozostali chłopcy nie umieli uwierzyć, że Harrego już nie ma i choć minęło kilka lat to ciągle był członkiem One Direction.To całe zamieszanie spowodowane wypadkiem, bardzo źle wpłynęło na Nialla. Zamknął się w sobie, zniknął ze sceny na półtora roku, podobnie z Liamem i Zaynem którzy nieco odsunęli się od show biznesu.
-Jak się czujesz? - spytał
-Opowiadałam mu o Tobie - popatrzyłam na Tomlinsona
Chłopak objął mnie ramieniem a ja położyłam głowę na jego ręce czując się bezpiecznie. Delikatnie musnęłam bransoletkę na którym wygrawerowałam jego imię. Wiedziałam, ze przy mnie jest, że nade mną czuwa.
Popatrzyłam przed siebie widząc jak przepiękny biały gołąb usiadł na gronie Styles'a i wbił wzrok prosto we mnie. Dał nam znak. Nie chciał żebyśmy się martwili.
-Witaj Harry - szepnęłam patrząc na ptaka - Jak mija Ci dzień?
Otarłam łzy, który kapały po mojej twarzy i spływały na moje ubranie.
-Zawsze przy Tobie będzie - powiedział Louis uśmiechając się w moją stronę - Nigdy nie pozwoli, żeby ktoś zrobił Ci krzywdę Amy. Dopiero teraz zrozumiałam jak ważne jest życie, jak w bardzo prosty sposób można stracić kogoś kto jest częścią serca, kogoś bez kogo życie nie będzie już takie same.
Dotknęłam dłoni Louisa i posyłając mu szeroki uśmiech wręczyłam mu malutkie zdjęcie.
-Jego ulubione - powiedziałam widząc jak chłopak spogląda na podarunek - Noś je przy sobie.
-Ty je zatrzymaj Amy... Harry zawsze będzie blisko Ciebie, na zawsze! - szepnął, i razem spojrzeliśmy w stronę nieba widząc jak biały gołąb odlatuje w nieznane zostawiając nas daleko w tyle.
When will I see you again?
You left with no goodbye, not a single word was said
No final kiss to seal any sins
I had no idea in the state we were in.
***
Wiecie co? Do tej pory nie potrafię uwierzyć, że to koniec tego opowiadania. Strasznie się z nim zżyłam, i jak sobie pomyślę że już nie będę wymyślała dalszych rozdziałów to normalnie płakać mi się chcę! ;((
Ale żadnego opowiadania nie można ciągnąć w nieskończoność prawda? Więc, to KONIEC ;(
Mam wielką nadzieję, ze końcówka Wam się spodoba, ze nawet jeśli jest zaskakując to że ją polubicie ;)
Pamiętam jak codziennie przychodziłam do domu, i zamiast odrabiania lekcji, siedziałam i wymyślałam kolejne rozdział na tego bloga ;)
I chciałam podziękować WSZYSTKIM! Boje się, ze kogoś pominę, ale dziękuję dosłownie każdemu kto wszedł na mój blog, przeczytał opowiadanie, skomentował!
Nawet nie wiecie ile dla mnie znaczyły te wszystkie miłe komentarze, te słowa otuchy... PO PROSTU MASSIVE THANK YOU! ♥
Dziękuję najukochańszym dziewczynom z twittera które wspierał mnie, dawały siły, mówiły że bardzo lubią moje opowiadanie, bo BEZ WAS NIE BYŁOBY NIC! To dzięki Wam chciało mi się pisać! ;D
KOCHAM WAS!♥ Mam nadzieję, ze już niedługo spotkamy się w nowym opowiadaniu, ale teraz pora żeby ogarnąć szkołę i poprawić oceny ;)
Zaglądajcie na tego bloga, może niedługo pojawi się zupełnie nowa historia? KTO WIE! ;D
Naprawdę kiedy właśnie opublikowałam ten rozdział to popłakałam się jak małe dziecko... ten blog był dla mnie po prostu wszystkim, czymś gdzie mogłam wylać moje emocje, pokazać coś czego nie umiem powiedzieć! ;) Mam wielką nadzieję, ze Wam się pdoobał! ;D
GDYBY CO TO MÓJ TWITTER ♥ @real_life1D

piątek, 10 lutego 2012

Rozdział 19.


-Czy to prawda, że One Direction się rozpada? - usłyszałem pytanie z ust dziennikarki.
Przetarłem oczy i spojrzałem na tłum który otaczał mnie z każdej strony
-To tylko i wyłącznie plotka - szepnąłem - nasz zespół ma się bardzo dobrze.
-A Czy dziewczyna z którą do tej pory byłeś związany, zdradziła Cię z najlepszym przyjacielem?
-Myślę, ze to nie państwa sprawa - nałożyłem kaptur na głowę i ruszyłem w stronę samochodu.
Usiadłem na przednim siedzeniu, głowę oparłem o kierownicę i czując jak pojedyncza łza spłynęła mi po policzku przetarłem oczy.
-Powiedz, czy mnie jeszcze kochasz? Jeśli mi odpowiesz, dam Ci spokój - szepnęła czekając na moją odpowiedź.
Spuściłem głowę i czując jak serce rozrywa mi się na pół musnąłem jej delikatną dłoń
-Nie kocham Cię Amy - powiedziałem z trudem - to koniec.
Kochałem ją, ale nie potrafiłem się przyznać po tym wszystkim co się stało. Miałem nadzieję do ostatniej chwili, miałem nadzieję że wszystko ułoży się zupełnie inaczej, że w końcu wyjdziemy na prostą i będziemy szczęśliwi, nie podejrzewałem że życie da mi aż tak bardzo w kość.Poczułem jak telefon wibruje mi w kieszeni, i wyjmując go przyłożyłem do ucha.
-Słucham- czułem jak trzęsie mi się głos
-Gdzie jesteś Harry? - spytał Louis - nie ma bata, musisz tu przyjechać!
-Lou, o czym Ty do cholery mówisz? - zapytałem lekko zdenerwowany
-Wsiadaj w samochód, i za 10 minut widzimy się w centrum. Nie spóźnij się! - zakończył rozmowę.
Zupełnie nie wiedziałem o co mu chodzi, ale odkładając telefon na miejsce obok mnie przekręciłem kluczyki i uruchomiłem silnik. Ulice były zatłoczone jak nigdy wcześniej, nie byłem przyzwyczajony do amerykańskich ulic po których jechałem w tym momencie. Zaparkowałem samochód na parkingu, złapałem telefon do ręki i ruszyłem w stronę centrum. Stanąłem na samym środku chodnika, i rozglądając się dookoła zacząłem wypatrywać Tomlinsona.
-Myślałem, że nie przyjedziesz - poklepał mnie po ramieniu sprawiając że odwróciłem się w drugą stronę. Spojrzałem na niego po czum przeniosłem wzrok na dziewczynę stojącą obok niego. Amy. Czułem jak serce zaczyna mi bić coraz szybciej, a po plecach przechodzą mnie dreszcze.
-Co to ma znaczyć? - spytałem próbując opanować zdenerwowanie
Amy stała tuż obok Louisa sprawiając wrażenie przerażonej całą sytuacją. Popatrzyła mi prosto w oczy, po czym spuściła głowę.
-Zanim się wściekniesz, posłuchaj co ma Ci do powiedzenia - zaczął Lou
-W co Wy ze mną gracie?! - wkurzyłem się
-Uspokój się Harry! Wysłuchaj jej! - chłopak złapał mnie za ramię
-Nie mamy o czym rozmawiać, wybacz - mruknąłem odsuwając się od niej na kilka kroków
-Nie chcesz rozmawiać z nią tutaj? - spytał - to porozmawiacie gdzie indziej!
Złapał mnie za ramię, Amy za rękę i zaprowadził do mojego samochodu który stał niedaleko miejsca naszego spotkania. Otworzyłem drzwi i usiadłem za kierownicą, Amy usiadła na miejscu obok mnie a Lou zajął miejsce z tyłu.
-Jedź! - krzyknął zapinając pasy
Podczas jazdy, kilkakrotnie spoglądałem w jej stronę, ale gdy spojrzała na mnie gwałtownie odwracałem głowę. Czułem przyspieszone bicie serca, ręce trzęsły mi się ze zdenerwowania, nie potrafiłem opanować miotających mną emocji.
-Harry... wysłuchaj mnie proszę - zaczęła sprawiając, że gwałtownie odwróciłem głowę w jej stronę - ja też tego nie chciałam, nie chciałam żeby Louis mnie tu przyprowadzał, chciałam to wszystko zakończyć... bo wiem, ze Ty tego chcesz, ale jedna rzecz nie daje mi spokoju... Harry ja nikogo nie kochałam tak bardzo jak Ciebie, i choć wiem że każde z nas popełniło błędy, to chciałabym żebyś mi to wszystko wybaczył. Wiem, że nic nie będzie tak jak kiedyś, ale... ja kocham Tylko Ciebie.
Czułem jak serce podchodzi mi pod gardło, jak ciarki przechodzą mnie po całym ciele, nie potrafiłem wymówić ani jednego słowa. Spojrzałem w jej piękne, brązowe oczy i uśmiechnąłem się lekko. Dotknęła mojej dłoni, i splotła ze swoimi palcami.

Nie umiałam opisać emocji które czułam w tamtym momencie. Nadzieja? Szansa, że wszystko może się jeszcze ułożyć? Uśmiechnęłam się do Styles'a i pogłaskałam go po policzku
-Przepraszam - szepnęłam patrząc w jego duże, kasztanowe oczy.
-Gołąbeczki, błagam Was - zadrwił Louis głośno się śmiejąc.
Harry odwrócił się w jego stronę i uderzył w ramię próbując go uciszyć.
-Harry! - krzyknęłam widząc, jak samochód zmierza w stronę urwiska. Ale było już za późno. Chłopak złapał kierownicę mocno próbując opanować samochód pędzący 150 km na godzinę. Patrzyłam przerażona na przed siebie modląc się, żeby wszystko skończyło się dobrze.
Poczułam uderzenie z lewej strony auta, i uderzając głową o maskę przede mną poczułam ogromny ból w okolicach skroni.  Nagle samochód przechylił się na drugą stronę i czując jedynie uderzenie które towarzyszyły nam co kilka sekund, miałam świadomość co się dzieje. Zemdlałam.

Ocknęłam się kilkanaście minut po wypadku. Przetarłam oczy czując na palcach zaschniętą krew. Ból w okolicy skroni nie dawał mi spokoju, rozejrzałam się wokół siebie widząc jedynie miliony samochodowych części leżących dosłownie wszędzie.
-Harry... - szepnęłam z trudem otwierając usta. Nikt się nie odezwał. Powoli podnosząc się z ziemi, podeszłam kawałek dalej szukając kogoś kto mógłby nam pomóc. Przeczesałam delikatnie włosy czując krew która znajdowała się dosłownie wszędzie. Nagle zobaczyłam jego. Leżał na trawniku bez ruchu, zupełnie nieprzytomny. Wokół niego widniała krew.
Podeszłam do niego bliżej i ukucnęłam obok Harrego.
-Harry, odezwij się - szepnęłam łapiąc go za dłoń. Nie reagował.
Przetarłam jego twarz z krwi, i pogłaskałam jego zaczerwieniony policzek.
-Proszę, nie zostawiaj mnie - zaczęłam płakać. Łzy spływające po moim policzku zaczęły mieszać się z krwią.
Potrząsnęłam nim lekko, modląc się aby się obudził. Nie ruszał się, na nic nie reagował.
-Harry... - ścisnęłam dłoń jeszcze mocniej - obudź się, błagam...
Położyłam swoją dłoń na jego klatce piersiowej próbując wyczuć bicie serca. Nie potrafiłam opanować tych wszystkich emocji które zebrały się w mojej głowie.
Nagle Harry otworzył powieki, i spojrzał prosto w moje oczy.
-Amy - zaczął z trudem - kiedy powiedziałem, że Cię nie kocham... kłamałem. Nigdy nie przestałem Cię kochać Amy, i nigdy nie przestanę - złapał moją rękę - i pamiętaj, że zawsze przy Tobie będę. Nigdy Cię nie opuszczę, zawsze będę Twoim Aniołem Stróżem. Na zawsze moja! - zamknął oczy.
Jego serce przestało bić. Łzy spływał po mojej twarzy, nie umiałam się uspokoić. Potrząsnęłam nim, ale już nie reagował. Spojrzałam na jego dłoń którą ściskałam z całej siły. Opadłam na ziemię, i przysuwając się bliżej niego położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Nigdy Cię nie przestanę kochać Harry - szepnęłam przytulając się do jego umięśnionej klatki piersiowej. Wtedy poczułam jak serce rozpadło mi się na dwie połowy, jak straciłam jakąś część siebie. Straciłam kogoś kto był dla mnie najważniejszy, przy kim czułam się szczęśliwa, spełniona i bezpieczna. Ktoś dla kogo zawsze będzie miejsce w moim sercu. Opuścił mnie dokładnie w moje urodziny. 11 stycznia.
I know you're in a better place, yeah
But I wish that I could see your face, oh
I know you're where you need to be
Even though it's not here with me


***
hello kochane moje! ♥ Ja wieem, że wolałybyście żeby to potoczyło się zupełnie inaczej, ale ja od początku kiedy stworzyłam to opowiadanie chciałam, żeby się tak potoczyło! Teraz czeka nas jeszcze EPILOG, myślę że wstawię go pod koniec następnego tygodnia ;) xxx




-

piątek, 3 lutego 2012

Rozdział 18.


Nie potrafiąc znieść tego wszystkiego co działo się w mojej głowie, wybiegłam z mieszkania i zostawiając śpiącego Zayna usiadłam na chodniku przed domem. Czułam jak mokre włosy przylepiają mi się do twarzy, jak po ubraniu ścieka woda, ale nie tym tak bardzo się przejmowałam. Tu chodziło o zupełnie coś innego. Zwróciłam twarz ku niebu i zamykając oczy czułam jak duże krople deszczu uderzają o moją twarz. Do oczu zaczęły napływać mi łzy, a po plecach zaczęły przechodzić zimne dreszcze.
 Zadawałam sobie pytania jak mogło do tego dojść, jak mogłam dopuścić do takiej sytuacji. Czułam to ogromne obrzydzenie do samej siebie, wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju.
Osunęłam się na chodnik opierając głowę na barierce. Nie czułam chłodu, a to że byłam coraz bardziej mokra wcale mi nie przeszkadzało. Jedyne o czym wtedy myślałam był Harry, przed oczami widziałam jego smutną, zmęczoną twarz, przypomniałam sobie moment kiedy wyznał mi miłość przy całej klasie, kiedy powiedział że jestem dla niego całym życiem... a ja tak po prostu to wszystko przekreśliłam. Nienawidziłam siebie, wstręt nasilał się z każdą minutą. A najgorsze było to, że wszystkiemu winna byłam ja. Nie Zayn ani Harry, tylko ten mój cholerny honor który zepsuł wszystko co było dla mnie ważne.
-Jezu, Amy? dziecko, co Ty tu robisz?! - usłyszałam nad sobą głos
Podniosłam głowę widząc twarz matki stojącej tuż obok mnie
-Zostaw mnie w spokoju, proszę - szepnęłam ale ona nie odpuściła
-Wstań Amy, rozchorujesz się! Powiedz, co się stało?
-Nigdzie się nie ruszam, rozumiesz?! - krzyknęłam
-Co się stało kochanie? - uklęknęła obok mnie odgarniając mokre kosmyki włosów spadające na moją twarz.
-Nienawidzę siebie, nienawidzę swoje życia, i wiesz co... mam tego wszystkiego dosyć, mam dosyć siebie, całego świata... po prostu chcę umrzeć!
-Przestań mówić takie głupoty Amy, wróć ze mną do domu, proszę Cię.
-Ty naprawdę nic nie rozumiesz? - krzyknęłam nie zwracając uwagi na padający deszcz - Najlepiej olać problem, i w ogóle go nie rozwiązywać prawda? Całe życie się oszukujesz, całe życie niczym się nie przejmujesz, olewasz problemy moje i swoje żeby nikt nie pomyślał, że jesteś nieszczęśliwa tak?! A co z Joshem? O nim też zapomniałaś? Tak łatwo Ci to przyszło?
Matka patrzyła na mnie przestraszona co chwila nerwowo mrugając powiekami
-Czemu taka jesteś? - spytała - doskonale wiesz, że za nim tęsknie, że nie potrafię bez niego żyć.
-Zawsze to mnie oskarżałaś o jego śmierć, dlaczego?! Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz?! - czułam się wrakiem emocjonalnym
-Kocham Cię Amy - szepnęła ocierając łzy spływające jej po policzkach - i zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Przepraszam Cię za wszystko, przepraszam...
Dotknęłam jej dłoni i nie zwracając uwagi na nic, wtuliłam się w jej ramię. Poczułam jej zapach, dotyk, i to czego tak bardzo brakowało mi przez ostatnie lata. Zaczęłam znowu płakać. Przypomniałam sobie Josha, to wszystko co razem przeżyliśmy, Chrisa i każdą spędzoną z nim chwilę, aż w końcu Harrego... i to cholerne uczucie którym go darzyłam.
-Co się dzieję Amy? - szepnęła mi do ucha
Ścisnęłam jej dłoń i popatrzyłam głęboko w oczy
-Schrzaniłam wszystko mamo, i nie potrafię tego naprawić - odpowiedziałam spuszczają głowę
-Wszystko da się naprawić - powiedziała lekko się uśmiechając
-Nie, jeśli popełni się tyle błędów - ukryłam twarz w dłoniach - błędów których nie da się wybaczyć.

z punktu widzenia Harrego
Jadąc taksówką nie potrafiłem skupić się na niczym innym niż ona. I choć obiecałem sobie, że dam jej spokój to nie potrafiłem odpuścić. Przyjechałem do USA aby spróbować ostatni raz, aby jeszcze raz jej to wszystko wytłumaczyć. Wysiadłem na ulicy prowadzącej do jej mieszkania, i choć nigdy u niej nie byłem doskonale wiedziałem gdzie mieszka. Założyłem torbę na ramię, nałożyłem kaptur na głowę i stanąłem przed jej drzwiami. Czułem jak serce bije mi coraz mocniej, a ręce trzęsą się ze zdenerwowania. Wyjąłem rękę z kieszeni, i przyłożyłem do drzwi lekko pukając. Kiedy drzwi się otworzyły, stała w nich kobieta o ciemnych wręcz, czarnych włosach do ramion.
-Mogę w czymś pomóc? - spytała uśmiechając się szeroko.
-Wiem, że jest późno... ale czy mógłbym zobaczyć się z Amy? - zapytałem zdenerwowany.
Kobieta wpuściła mnie do środka i pokazując palcem w stronę schodów powiedziała abym zmierzył na górę. Bałem się jej reakcji, bałem się tego co powie, i czy w ogóle będzie chciała ze mna rozmawiać.
Stanąłem obok blado niebieskich drzwi i lekko popchnąłem je w drugą stronę. Zrobiłem krok do przodu i stając na środku pokoju poczułem jak serce wychodzi mi z klatki piersiowej. Amy siedziała na łóżku z głową schowaną w dłoniach, a obok niej... leżał prawie nagi Zayn. Poczułem jak do oczu napływają mi łzy, nie umiałem ustać na nogach. Spojrzałem na nią i ze spuszczoną głową wybiegłem z jej mieszkania. Poczułem zimną falę powietrza uderzającą o moją twarz. Oparłem się o ogrodzenie i schowałem głowę w dłonie.
-Harry, zaczekaj! - Amy wybiegła z domu i stanęła na przeciwko mnie - proszę, nie zostawiaj mnie!
Spojrzałem w jej przepełnione płaczem oczy, i odwróciłem się w drugą stronę.
-To wszystko nie jest tak jak myślisz, to co widziałeś... - mówiła zapłakana
-To co widziałem to pół nagi Zayn leżące w Twoim łóżku, czy to Ci nie wystarcza?! - krzyknąłem
-To był impuls, to wszystko...
-Nie tłumacz się Amy - szepnąłem - jak mogłaś mi to zrobić? Jak mogłaś zdradzić mnie z moim przyjacielem? Kim Ty do cholery jasnej jesteś?!
Dziewczyna stała naprzeciwko mnie i zupełnie się nie odzywała.
-Nie chcę Cię już więcej oglądać - powiedziałem próbując się uspokoić - nigdy więcej! Przyjechałem tu, żeby Ci wszystko jeszcze raz wyjaśnić, żeby powiedzieć Ci jak bardzo Cię kocham... a teraz jedyne co mogę powiedzieć, to to że cholernie się na Tobie zawiodłem.
Podeszła do mnie bliżej i dotknęła mojej dłoni patrząc prosto w oczy.
-Powiedz, czy mnie jeszcze kochasz? Jeśli mi odpowiesz, dam Ci spokój - szepnęła czekając na moją odpowiedź.
Spuściłem głowę i czując jak serce rozrywa mi się na pół musnąłem jej delikatną dłoń
-Nie kocham Cię Amy - powiedziałem z trudem - to koniec.
To nie był prawda. Bo choć kochałem ją najbardziej na świecie to odwracając się w drugą stronę nie chciałem mieć z nią nic wspólnego. Spojrzałem na nią ostatni raz i widząc jej zapłakaną płacz, poczułem jak łzy spływają i po mojej twarzy. To koniec. Cała historia skończyła się tak bardzo prosto, a zarazem boleśnie. Nałożyłem kaptur na głowę i zatrzymałem się na środku chodnika czując, że nie potrafię dalej iść. Coś ściskało mi żołądek, serce biło coraz szybciej, a w głowie słyszałem tylko jej słowa.

Czując jak łzy spływają mi po policzkach, wróciłam do domu i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Zayn stał obok łóżka próbując zapiąć guziki od swojej koszuli. Stanęłam na przeciwko niego i popatrzyłam mu prosto w oczy.
-Zostaw mnie Zayn - szepnęłam - wyjdź.
Brunet dotknął opuszkami palców mojego policzka sprawiając, że po plecach przeszły mnie dreszcze.
Gwałtownie odwróciłam głowę w drugą stronę czując jak cała się trzęsę
-Wyjdź z mojego domu - szepnęłam
-Musimy porozmawiać - musnął moją dłoń
-Nie mamy o czym rozmawiać Zayn, wyjdź... i o wszystkim zapomnij. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale wiem jedno... że kocham tylko i wyłącznie Harrego - popatrzyłam na jego twarz ponownie a on opuścił głowę.
-Nie o to mi chodzi! - krzyknął - chciałem Cię przeprosić Amy, to wszystko moja wina... gdybym tamtej nocy... to byłabyś szczęśliwa z Harrym... przepraszam Cię - czułam jak trzęsie mu się głos - nie potrafiłem się temu oprzeć, czułem że muszę to zrobić...
Skierowałam się w stronę drzwi i otwierając je szeroko pokazałam palcem na schody
-Zostaw mnie samą, proszę - szepnęłam widząc jak Malik zatrzymuje się obok mnie i łapię moją dłoń
-Przepraszam - uśmiechnął się do mnie lekko i schodząc po schodach, usłyszałam jak zamknął drzwi wyjściowe.
Położyłam się na łóżku, i czując jak serce rozpada mi się na dwie połowy, otarłam łzy które coraz bardziej płynęły mi po twarzy. Doskonale wiedziałam, że to moja wina, że gdyby nie ta noc, to wszystko by się ułożyło, byłabym szczęśliwa z Harrym... ale tego co się stało, nie mogłam już cofnąć.
Spojrzałam na drzwi słysząc głos dochodzący z okolic wejścia do mojego pokoju. Przetarłam zapłakane oczy, i ujrzałam Louisa, Eleanor, i malutkiego Edwarda.
-Możemy? - spytał Tomlinson uśmiechając się do mnie szeroko
Odwzajemniłam uśmiech, i wpuszczając ich do pomieszczenia, delikatnie zamknęłam wyjściowe drzwi.
-Przepraszam że Cię nachodzimy, ale pomyśleliśmy, że.... Amy? Ty płaczesz? - spytał Lou przyglądając mi się uważnie.
Odgarnęłam włosy próbując ukryć pod nimi moje zapłakane oczy, ale Louis złapał moją twarz w swoje duże dłonie i popatrzył prosto w oczy.
-Co się dzieje? - zapytał łapiąc mnie za dłoń
-Wszystko w porządku - mruknęłam wymuszając uśmiech - w najlepszym porządku.
-Nie wyjdziemy stąd dopóki, nie powiesz co się stało! - krzyknął przybliżając się do mnie
Spojrzałam na Eleanor trzymającą malutkiego Edwarda i uśmiechnęłam się do niej lekko.
-Chcesz wiedzieć Lou? Chcesz wiedzieć, ze jestem idiotką? Że schrzaniłam całe swoje życie, zraniłam kogoś kogo najbardziej kocham? - zaczęłam płakać
-Chodzi o Harrego? - spytała Eleanor gładząc synka po główce
-Boże! Jak mogłam być taka głupia?! Jak mogłam do tego doprowadzić?! - schowałam głowę w dłoniach
-Zdradziłam go - szepnęłam patrząc prosto w jego oczy - możesz mnie teraz znienawidzić! Możesz powiedzieć, jaka jestem beznadziejna, głupia, lekkomyślna... proszę, nie krępuj się!
Lou przybliżył się do mnie i mocno przytulił do siebie sprawiając, że rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Nie będę na Ciebie krzyczeć - szepnął mi do ucha - bo kocham Cię jak siostrę, i nawet gdy popełniasz błędy, ja jestem tu po to aby Cię z nich wyciągnąć.
-Dlaczego to robisz? Dlaczego po prostu na mnie nie krzykniesz?! - wrzasnęłam wyrywając się z jego objęć
-Bo na to nie zasługujesz - powiedział trzymając mnie mocno za rękę
-Jestem idiotką, Lou... nie potrafię uwierzyć w to co zrobiłam... - szepnęłam zapłakana
-Zdradziłaś go z Zaynem prawda? - nie potrafiłam uwierzyć że to powiedział
Spuściłam głowę i nie patrząc na niego spytałam:
-Skąd wiesz?
-Nie trudno się domyślić - powiedział - to Zayn spał u Ciebie tamtej nocy... podejrzewałem, ze dojdzie do czegoś takiego.
-To czemu do cholery jasnej, mi nie powiedziałeś? - krzyknęłam patrząc na Edwarda który właśnie zaczął płakać
-Nie potrafię Ci odpowiedzieć Amy - szepnął trzymając mnie za dłoń - ale mogę obiecać Ci jedno. Że nie zostawię Cię z tym samą - wtuliłam się w jego umięśnione ramię czując jak kropelki łez spływają mi po policzku.

******
hello moi kochani! ;) Wieem, że rozdział miałam dodać wcześniej ale to zamieszanie związane ze szkołą nie dało mi wyboru ;< Teraz obiecuję, że rozdział pojawi się szybciej:) xxx