sobota, 24 grudnia 2011

Rozdział 12.

Nie spałam. Przez całą noc, a tak naprawdę przez pół siedziałam w salonie na kanapie wpatrując się w jeden punkt na suficie. Dużo o niej słyszałam, widziałam w telewizji ale nigdy nie podejrzewałam jak bardzo będę o nią zazdrosna. Może Harry za dużo wypił i dlatego tak powiedział, ale... coraz częściej zaczynałam myśleć że Caroline i Harrego łączy coś więcej niż tylko przyjaźń.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Louisa schodzącego po schodach do salonu.
-Amy? - klapnął na kanapie obok mnie - co tak wcześnie wstałaś?
Przeczesał włosy palcami i nalał sobie herbaty do kubka stojącego na stoliku.
Nic nie odpowiedziałam. Wpatrzona w ekran telewizora przede mną, czułam ze nic do mnie nie dociera.
-Amy! - Lou pomachał mi przed oczami - obudź się!
-Jestem, jestem - przetarłam oczy uśmiechając się do niego lekko - wszystko w porządku.
-Coś mi się nie wydaje - mruknął - coś z Harrym? Ostatnio często się kłócicie... o której wczoraj wrócił? Nad ranem?
-Mhm - mruknęłam - dokładnie o 3:00.
-Boże, gdzie on był? - Lou wyglądał na bardzo zdziwionego
-Gadał jakieś głupoty, wiesz... że był u Caroline, pijany był - udawałam ze niczym się nie przejmuję. Brunet spojrzał na mnie po czym nagle jego wyraz twarzy posmutniał. Podrapał się po czole, i usiadł bliżej mnie.
-U Caroline?! - powtórzył - Caroline Flack?!
-Nic nie wiem Lou.. nic mnie to nie obchodzi - czując łzy spływające mi po policzku szybko je otarłam - a tak naprawdę cholernie mnie to obchodzi. Cholernie mnie to wszystko boli. Oparłam się o jego ramię.
-Amy... spróbuję z nim porozmawiać. Nic się nie martw, zaraz to wszystko wyjaśnimy - próbował mnie pocieszyć, ale wiedziałam że też jest tym wszystkim zszokowany.
Nagle nastolatek odwrócił się gwałtownie w stronę schodów po których szedł Harry. Spojrzał na mnie po czym zerwał się na równe nogi.
-Gdzie wczoraj byłeś co? - spytał ponuro - późno wróciłeś.
-Tak, późno wróciłem... ale mam 17 lat Lou, nie jesteś moim ojcem - odparł z przekąsem
-Byłeś u Caroline? - spytał wprost
-Skąd to pytanie?! -zaśmiał się
-Harry - szepnęłam - powiedz mi czy u niej byłeś. Czy miedzy wami...  - czułam gulę w gardle.
-O to Ci chodzi  tak? - Chcesz prawdy? Byłem u Caroline i miło spędziliśmy noc. Tak, Amy, nie będę Cię oszukiwać, wczoraj przytulałaś się z Niallem, to czemu ja nie mogę na chwilę się zabawić co?
Patrzyłam na Louisa i Harrego któzy stali naprzeciwko mnie. Zrobiło mi się słabo, gorąco i czułam jak mdleję. Skierowałam się w stronę schodów zatrzymujac się na pierwszym topniu.
-Powodzenia - szepnęłam płacząc - Bądźcie szczęśliwi!
Wbiegłam do swojego pokoju i wyjęłam z szafy wszystkie ubrania. Spakowałam je do walizki stojącej obok łóżka. Przeczesałam włosy, splotłam je w warkocz, a wszystkie kosmetyki spakowałam do torby podręcznej.
-Tak to musi się skończyć - pomyślałam upychając ostatnie rzeczy. Kiedy wszystko było już spakowane, otworzyłam drzwi i razem z walizką skierowałam się ku wyjściu.
-Boże, Amy?! - Zayn podbiegł do mnie chwytając moją torbę - gdzie Ty się wybierasz?!
-Nie zatrzymuj mnie proszę - rozpłakałam się - ja już dłużej tak nie mogę. Nie rozumiesz? Zanim tu przyjechałam, wszystko było w porządku a teraz... mam tego wszystkiego dosyć, lepiej będzie jak wrócę skąd przyjechałam. Dziękuję Ci za wszystko - przytuliłam go jak najmocniej potrafiłam. Zeszłam po schodach, i otwierając drzwi patrzyłam na Zayna który tak bardzo próbował mnie powstrzymać. Uśmiechnęłam się w jego stronę po czym wsiadając w najbliższa taksówkę skierowałam się na lotnisko. Przez całą drogę patrzyłam w szybę i myślałam o tym wszystkim co mnie tu spotkało. Kiedy Harry zaśpiewał dla mnie piosenkę, kiedy pierwszy raz nie pocałował, kiedy razem z chłopakami tak dobrze się bawiliśmy... a teraz to wszystko się skończyło.
Wysiadłam z auta i szybkim krokiem przeszłam na terminal z którego miałam odlecieć. Usiadłam na ławce czekając na samolot który miał zawieźć mnie do domu. Do odlotu miałam jeszcze godzinę. Spojrzałam przed siebie i nagle zobaczyłam chłopaka. Biegł w moja stronę, w granatowej koszuli w kratę, czerwonych trampkach i szarych jeansach.
-Amy!Poczekaj! - usłyszałam jak woła. Wiedziałam kto to jest. Poczułam jak serce bije mi coraz mocniej. Byłam taka szczęśliwa, ze znowu go widzę, nie umiałam opanować łez spływających mi po policzkach.
Znowu poczułam zapach jego ciała. Dotknęłam jego dłoni, ukryłam twarz w jego koszuli ciężko oddychając. Czułam przyspieszone bicie jego serca, i oddech.
-Proszę, nie wyjeżdżaj - szepnął mi do ucha - nie wiem co bez Ciebie zrobię.
-Nie mam innego wyjścia Niall. To co się ostatnio dzieje, zaczęło mnie przerastać. Kiedy przyjechałam Harry trafił do szpitala, potem choroba Chrisa a teraz znowu Harry... Czuję, że to nie jest miejsce dla mnie - uśmiechnęłam się lekko łapiąc walizkę stojącą obok.
-Amy - w jego oczach pojawiły się łzy- nie możesz mi tego zrobić, nie możesz teraz wyjechać. Potrzebuje Cię.
Czułam jak wszystkie emocje skumulowały się w mojej głowie. Przeczesałam włosy palcami, odchylając głowę do tyłu i ciężko oddychając.
-Niall przepraszam, ale muszę jechać - złapałam z trudem walizkę po czym pociągnęłam ją za sobą. Wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. Łzy spływały mi po policzkach, ale nie próbowałam ich ocierać. Serce zaczęło bić mi coraz szybciej.
-Amy! - usłyszałam jak mnie wołał ale nie odwróciłam się - Amy, proszę!
Zatrzymałam się przed wejściem. Spojrzałam na Nialla który zapłakany stał za bramką. Nie mogłam już wrócić. Dopiero teraz dotarło do mnie, że dzieląca nas barierka tak naprawdę jest granicą między nami.
Pociągnęłam walizkę za sobą, i skierowałam się do terminalu. Usiadłam na ławce, wyjęłam telefon i przeczytałam SMSa którego dostałam dosłownie przed momentem

Wróć do nas szybko. Tęsknię. Niall

 Uśmiechnęłam się szeroko, i chowając telefon do kieszeni spojrzałam na tablicę odlotów. 
-Pora na mnie - pomyślałam kierując się do samolotu. Podałam paszport mężczyźnie stojącemu przed wejściem, po czym odwracając się jeszcze raz skierowałam się do samolotu. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała wrócić do USA ale nigdy nie podejrzewałam ze stanie się to tak szybko i w takich okolicznościach. Marzenia które chciałam spełnić, dodały mi wiele siły. Opuszczając Londyn byłam szczęśliwa, że spędziłam tu kilka wspaniałych miesięcy których nigdy nie zapomnę.


***
 (z punktu widzenia Harrego)
Miałem wielkie wyrzuty sumienia które rozwalały mnie od środka. Siedząc w taksówce i wpatrując się w kropelki deszczu spływające po szybie przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie.Kiedy ją zobaczyłem, wiedziałem że to ta jedna jedyna. Kiedy przy niej byłem, moje serce zawsze biło szybciej a teraz... poleciała. Czułem, jak do oczu napływają mi łzy, ale teraz nie mogłem już nic zrobić.
-To tu - powiedziałem do kierowcy wręczając mu banknot. Otworzyłem drzwi, wyjąłem walizkę i skierowałem się do wejściowych drzwi. Zacząłem się coraz bardziej zastanawiać, czy moja decyzja jest dobra. Miałem mieszane uczucia, ale teraz nie było odwrotu.
Stanąłem przed drzwiami i zapukałem trzy razy.
-Wreszcie jesteś, myślałam że się rozmyśliłeś - Caroline powitała mnie z szerokim uśmiechem na ustach. Pocałowała mnie w usta i zaprosiła do środka.
-To może coś zjesz Harry? albo najpierw się rozpakuj, naszykowałam dla Ciebie miejsce w mojej sypialni. Mam nadzieję, że wystarczy Ci miejsca - blondynka usiadła na kanapie wskazując drzwi naprzeciwko siebie. Ze spuszczoną głową skierowałem się ku pomieszczeniu, zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem na łóżku ukrywając twarz w dłoniach. Czułem, jak cała ta sytuacja zaczyna mnie przerastać, czułem że sobie z tym nie radzę, czułem... że cholernie tęsknie za Amy.
Otworzyłem swoją walizkę i zacząłem wyjmować po kolei swoje ubrania starannie układając je na półkach.Nagle coś wypadło mi z kieszeni spodni. Schyliłem się, i zobaczyłem złotą bransoletkę w kształcie serca z wygrawerowanym imieniem "Amy&Harry". Patrzyłem na nią, i z uśmiechem na ustach przypomniałem sobie jej piękną twarz, uśmiech, oczy...
-Harry, jak Ci idzie kochanie? - z rozmyślań wyrwała mnie Caroline. Nachyliła się nade mną i namiętnie pocałowała. Nie odwzajemniłem jej pocałunku, nie mogłem. Czułem,że dzieje się ze mną coś złego, że miotają mną wyrzuty sumienia tak wielkie, że nie mogłem spojrzeć na siebie w lustrze.
-Tak się cieszę, ze wreszcie nam się udało Hazza - powiedziała siadając na łóżku - nawet nie wiesz jak za Tobą tęskniłam. Myślę, że możemy powiedzieć o nas publicznie, co o tym myślisz? Jeśli oczywiście Ci to nie przeszkadza. Ta Amy nie była dla Ciebie, teraz kiedy wyjechała mam nadzieję, że skupisz się bardziej na mnie.
-Muszę wyjść, przepraszam - zerwałem się  na równe nogi, i zakładając kurtkę skierowałem się do wyjściowych drzwi.
-Harry? Co się z tobą dzieje? Myślałam, że się cieszysz że wreszcie możemy zamieszkać razem, a Ty zachowujesz się jak niedojrzały gówniarz! Gdzie idziesz?!
-Bo może ja jestem niedojrzałym gówniarzem co?! - otworzyłem drzwi i z hukiem je zamykając zbiegłem po schodach. Deszcz padał coraz bardziej a niebo zachmurzyło się na dobre. Idąc ulicą nie patrzyłem dosłownie na nic. Myślałem tylko o niej. O jej pięknych włosach, dużych oczach, szczerym uśmiechu... i uświadomiłem sobie, że tego wszystkiego już nie ma. Że to wszystko zepsułem, i dopiero teraz poczułem jak bardzo mi jej brakuje. Kiedy dotarłem do domu chłopaków przez chwilę stałem pd drzwiami zastanawiając się, czy odważę się spojrzeć im w oczy. Drzwi otworzył mi Lou, widząc przygnębienie na mojej twarzy wpuścił mnie do środka. Niall i Zayn siedzieli na kanapie oglądając film w telewizji, a Chris leżał obok nich z zamkniętymi oczami. Tomlinson przytulił mnie tak jak zawsze to robił. Nie mogłem opanować łez które spływały na jego sweter. Poklepał mnie po ramieniu, pocałował w policzek i złapał twarz w swoje duże dłonie.

-Musisz to naprawić bracie - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Schyliłem głowę i stanąłem obok kanapy. Chris leżał nieruchomo, jego oczy były jeszcze bardziej podkrążone, a twarz bladsza niż ostatnim razem.
-Jak on się czuje? - spytałam patrząc na Zayna. Mulat popatrzył na mnie i Chrisa  bez uśmiechu na twarzy
-Źle. Bardzo źle. Nie wiem, czy z tego wyjdzie Harry, a teraz kiedy nie ma przy nim Amy... nie wiem, naprawdę nie mam pojęcia.
Usiadłem na kanapie obok Louisa.
-Nie wiem co mam teraz zrobić. Przepraszam Was za to wszystko, to moja wina. Jestem taki głupi, że wyprowadziłem się do Caroline... i przez to wszystko straciłem Amy.
-Młodość ma swoje prawa stary... ale czasami należy się zastanowić zanim popełni się błąd który może kogoś zranić - powiedział Louis uśmiechając się do mnie lekko.
-Nawet nie wiecie jak mnie to cholernie boli, dopiero teraz uświadomiłem sobie... jak dużo dla mnie znaczy, ale jestem idiotą - uśmiechnąłem się - i chyba nigdy się nie zmienię.
Wstałem kierując się do drzwi wyjściowych. Założyłem kaptur na głowę i odwróciłem się w stronę chłopaków
-Dziękuję - szepnąłem - i przepraszam.
Stałem na samym środku ulicy. Deszcz spływał po mojej twarzy, ubranie miałem całe przemoczone.
Drzwi od mieszkania Caroline były otwarte dlatego wszedłem z łatwością. Powiesiłem kurtkę na wieszaku w korytarzu i skierowałem się do sypialni.
Flack leżała na łóżku z rozbawionym wyrazem na twarzy. Uśmiechnąłem się lekko siadając obok niej.
-Jakiś spięty jesteś kocie - zaczęła masować mi plecy po czym rozpięła guziki od mojej koszuli zdejmując ją ze mnie jednym ruchem. Zaczęła mnie namiętnie całować, wstałem i przysunąłem się do niej ściągając z niej spodnie i podkoszulkę. Rozpiąłem jej biustonosz rzucając go w róg pokoju. Caroline siłowała się z guzikiem od moich spodni, aż w końcu udało jej się je zdjąć. Położyła się obok mnie dotykając mojego torsu. Usnęła. Leżąc wpatrywałem się w jeden punkt na suficie. Znowu czułem te cholerne wyrzuty sumienia które wykańczały mnie emocjonalnie. Delikatnie wysunąłem się spod kołdry, założyłem koszule i spodnie i skierowałem się do salonu. Krążyłem nerwowo, przeczesując włosy palcami. Uderzyłem pięścią w stół czując wewnętrzną złość.
Oparłem się o ścianę, i ze łzami w oczach zjechałem na podłogę. To co wtedy czułem, było nie do opisania. Złość, zazdrość, panika... nasilały się we mnie z każdą chwilą. Nie zakładając kurtki, wybiegłem z mieszkania. Nie wiedziałem co mną kierowało, ale wsiadając do samochodu pojechałem prosto na lotnisko. W drodze, usłyszałem wibracje telefonu.
-Harry, musisz szybko przyjechać! Szybko! Chris... boże, z nim jest coraz gorzej! Dzwoniliśmy po karetkę, musisz nam pomóc!

**************************
No i mamy 12 rozdział, w Wigilię! ♥ Wyszedł dłuuższy niż się spodziewałam, ale to chyba dobrze nie? :D Chciałam Wam życzyć Wesołych, pogodnych świąt, z rodziną, żebyście wreszcie spotkały One Direction, wzięły z nimi ślub i miały gromadkę dzieci! hahahahah Wasza Ewa :) ♥

12 komentarzy:

  1. Dziękujemy i nawzajem ! <3
    A co do opowiadania to jest boskie ! poprostu zajebiste !
    kiedy następny rozdział !? <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Następny rozdział myślę, że w okolicach 27-28 grudzień :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow. Cóż za obrót sytuacji. Harry to idio.ta. O tak! Ale niech się ogarnie jakoś ;> Chociaż teraz wolałabym, żeby to Niall był chłopakiem naszej głównej bohaterki :D Świetny rozdział :3 [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  4. Pokomplikowało się trochę :D
    Ciekawe co dalej z Chrisem i czy Amy wróci do UK, jak się dowie o jego ciężkim stanie. I czy wróci do Harrego, a może zacznie na nowo z Niallem?
    Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Ona musi być z Harrym ! Niech on wsiada w samolot i za nią leci! Przecież to jest prawdziwa miłość <333 Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ; ***

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, za chwilę przeczytam resztę i nie mogę doczekać się kolejnego. Zapraszam do mnie http://jednakistnieje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo twoje opowiadania doprowadzaja mnie do takiego stanu,ze...nie wiem co powiedziec ,bo jestem tak zafascynowana. To wszystko jest takie amaZayn ;**
    swietny rozdzial xx

    @Alice_ILove1D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, super. cieszę się że w końcu jest ten rozdział :D Harry musi być z Amy,przecież on ją kocha, ona jego ... no i po prostu to przeznaczenie <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu brak mi słów . Świetne opowiadanie bardzo wciągające a i polecam mojego bloga: http://milosctoskarb-girls.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. dawaj następny, bo ja tu umieram z ciekawości :D

    OdpowiedzUsuń
  11. nowyy...;D my chcemy nastepnee;d
    Kurdee kocham to;D
    Swietnie piszesz <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaczęłam niedawno czytać i . . . jest BOSKIE.!!
    Nie mogę doczekać się następnego *_*
    Jak możesz informuj mnie na gg;16160792, byłabym wdzięczna ^.^

    OdpowiedzUsuń